poniedziałek, 6 czerwca 2011

ufff.. wróciłam

tym razem tylko smoczek pod pleckami, ululana raz-dwa to moge wrócić do blogowania

ostatnio pomimo najszczerszych chęci nie mam siły na rękodzięło
phi! nie mam siły na sprawdzanie stylistyki, poprawności i sensowności wpisów ;(
jak mam za dużo wątpliwości - kasuję niedoszłego posta
trochę ich już było....

jestem teraz Matką Weekendowej Akcji

Malta - jezioro i galeria, Browar - stary, z prawie-maszyną-różnicową, restauracje przy Starym - rynku wózko-odpornym i ogródek u moich rodziców
w tych miejscach najczęściej bywam w weekendy; od rana do wieczora; do padnięcia dzieci lub odpadnięcia mnie z tej gry

Krzyś uwielbia festyny, więc ukulturniamy się nisko i wysoko

zabrałam dzieci i tobołki wszelakie na akcyjkę WÓZKIEM PRZEZ POZNAŃ - piknik pod Operą

przedtem zaliczyliśmy jeszcze śniadanko, spending spree w dziele dziecięcym, magiczną maszynę z lodami i plac zabaw z wielkim pluszowym pająkiem /ikea haha/
artystka chwyciła porzucony pisak i zaczęła się bawic tak jak Starszy Brat moment wcześniej
11 m-cy i 3 tygodnie
...
a wracając do pikniku pod Operą - poczułam ciśnienie na udział w obywatelskim spontanie, ale frekwencja niestety poniżej moich oczekiwań. Pewnie przez pogodę...

kto miał być to był :)

integracja była :)
mimo wszystko bawiliśmy krótko, gdyż w ramach Biennale Sztuki Dla Dziecka poszliśmy na wystawę książek, o taką:

to były audiobooki i pokaz grafik do poszczególnych bajek
był konkurs na podawanie tytułów bajek po rozpoznanych fragmentach
i wniosek taki - ja bajki znam i pamiętam, moje dzieci nie
Krzyś żyje w pernamentnym szoku przyszłości i jakby były tematy z sf, to by znał odpowiedzi ;P

trafiliśmy na moment, gdy w laboratorium książek nie było nikogo. CO za przeżycie! Ręcznie stworzone książkowe dzieła sztuki - oglądane w białych rękawiczkach i pod opieką animatora, który wprowadzał w treść i formę książki

ale to Krzyś, ja z Gabi podziwiałam z daleka unikaty i białe kruki.
 fajny był też dział książek wszelkich form
lista chcemisiów powiększyła się o Yumi
i Dotsy
fot nie ma, bo musiałam pilnować Maluty by nie zjadła eksponatów ;P
a w kolejnym kąciku z animatorką Krzyś popełnił swoją pierwszą książeczkę
o robalach
i to od razu pop up'ową

i tak czas leci
od weekendu do weekendu
ostatni był growy - rozbiłam Wolsunga, dwa deale z karty strategicznej
fajne to było ;P ależ się emocjonowałam tą rozgrywką!
i był też brodzikowo-basenowo-spacerowy

w najbliższy będzie Hawaii party
w końcu lato zagościło i czas odbić sobie co mnie ominęło;
karnawału niet, bo ciąża
urodzinowego party niet, bo wielkanoc
imieninowego niet, bo chrzciny

ale co się odwlecze... to lepiej smakuje :)

dozo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy zostawisz ślad pod tym postem?