Z małym poślizgiem piszę o udanym sobotnim spotkaniu
Otóż 8 października udało mi się dotrzeć na obrady Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich.
I jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Minął tydzień a ja wciąż ;P
Przyszłam znając niektóre nicki, blogi, spotkałyśmy się tu i ówdzie na wymiankach czy wyzwaniach.
Zostałam przywitana serdecznie przez niezwykle życzliwe, wesołe - słowem fajne babki. I jednego mena ;)
Może jednak fartuszki KGMiP by się przydały - dla niewtajemniczonych :)
Miejsce sprzyjało rozpasaniu - ach te czekolady! I zupa dyniowa prawie jak moja ;P
Towarzystwo niecierpliwiło się do wymiany - i nie ma się co dziwić. Cuda-wianki!
Może jeszcze nie będę pisać, jakie inne wspaniałości przeszły z rąk do rąk, ale zaznaczę:
właśnie te piękności dostałam od Cynki, tak TEJ =^o.o^=
Przygotowałam mini zestawik miniaturek tego, czym ostatnio się pasjonuję - muffiny, pop-up'y i muffiny raz jeszcze.
Wyszło naprawdę miło, gdyż za podszeptem Michelle zrobiłam potrójny prezent i takiż też otrzymałam
,że nie wspomnę o szczypcie poezji stosowanej:
Morskimi broszkami obnoszę się w biurze i ujmując lapidarnie - są przecudowne!
dziękuję, dziękuję :*
OdpowiedzUsuńale mi , od Ciebie też fantastycznie i smacznie się dostało :)